Ten post o konfiturze malinowej miałam opublikować jeszcze w lipcu, ale tyle było spontanicznego gotowania i pisania, że cały czas o nim zapominałam. Jednak wciąż jest aktualny, ponieważ targi, lokalne ryneczki obfitują różnorodnością wspaniałych owoców. Jest ich teraz tak wiele, że ja osobiście mam problem, które wybrać i wykorzystać w jakiś szalony sposób. Wciąż jest wiele malin i dlatego zróbcie chociaż dwa słoiczki swojej własnej konfitury. Zimą poczujecie smak prawdziwego lata i słońca. Satysfakcja gwarantowana! Oczywiście konfitury można przyrządzać ze wszystkich owoców. Cały sekret ich wykonania tkwi w tym, że smaży się je w syropie z cukru i soku. Cukier dodajemy podczas gotowania stopniowo, ponieważ wtedy owoce lepiej nim nasiąkają i nie rozpadają się, jeśli smażymy na małym ogniu z przerwami kilkogodzinnymi. Zapobiega to również wysychaniu i stwardnieniu owoców. Tyle teorii, czas na działanie.
SKŁADNIKI:
0,5 kg malin
0,5 kg cukru
PRZYGOTOWANIE:
- Maliny przebierz. 0,25 kg owoców mniej dorodnych zasyp połową cukru i odstaw na całą noc a pozostałe 0,25 kg owoców schowaj do lodówki.
- Następnego dnia owoce zasypane cukrem, smaż około 10 minut, po czym odsącz sok przez sito i rozpuść w nim resztę cukru.
- Syrop zagotuj i na wrzący wrzuć pozostałe maliny. Gotuj na małym ogniu, wstrząsając rondlem, zbieraj szumowiny.
- Gotuj krótko, powtarzając czynność kilkakrotnie z przerwami aby owoce się nie rozpadły.
- Gorącą konfiturę przelej do wyparzonych słoiczków. Następnie zapasteryzuj.
2 komentarze:
Ja uwielbiam ten kolor :)
Ja też :))
Prześlij komentarz